Sankt Petersburg 2018 – relacja z konferencji

Działanie w Kole niesie ze sobą wiele korzyści. Można ciekawie spędzić wieczór, zobaczyć konferencję czy znaleźć amonita w strumieniu. Można wziąć udział w projekcie, poznać nowe zakątki uczelni i zajrzeć za wiele zamkniętych drzwi. Można wreszcie zrealizować granta, urzeczywistnić najbardziej niezwykły pomysł i zwiedzić kawał świata. Zasada jest prosta – im więcej w Koło wkładamy, tym dalej jesteśmy w stanie przez nie sięgnąć.

Wyjazd do Sankt Petersburga to jedna z możliwości, jaką – dzięki uprzejmości władz Uczelni na kilku szczeblach – otrzymują laureaci barbórkowej konferencji. Rok temu w kilkunastoosobowej delegacji Geoturystykę reprezentował Cyryl Konstantinovski Puntos, tym razem trafiła do niej Anna Szreter.

sankt-peterburg-01Kierunek wyjazdu wyznaczała konferencja International Forum of Young Researchers „Topical Issues of Rational Use of Natural Resources”. Organizowana przez Uniwersytet Górniczy w Petersburgu, zgromadziła głównie Rosjan, Polaków i Niemców, choć łącznie pojawili się tam studenci z 18 krajów. Od Chile przez Hiszpanię, aż po Indie. 15-minutowe prezentacje podzielono na 8 tematycznych sekcji (11 reprezentantów AGH wystąpiło w 5 z nich). Tłumaczenie na angielski i rosyjski (czasem płynące cicho z słuchawek, w innych sekcjach wtrącane pomiędzy zdaniami prelegenta) pozwoliło zapoznać się z badaniami naszych rówieśników z różnych części świata, zawsze też była szansa na pytania i dyskusję. 3 osoby z naszej Uczelni: Agnieszka Dzindziora, Grzegorz Jahn oraz Kuba Liszcz, znalazły się w tym roku na podium, a dla każdego udział stanowił niezwykłą szansę i ciekawe doświadczenie.

sankt-peterburg-02Ale konferencja to nie tylko wystąpienia – drugiego dnia Organizatorzy zabrali nas na wycieczkę po mieście, trzeciego natomiast odwiedziliśmy najstarszy z budynków Uniwersytetu, w którym miało miejsce uroczyste zakończenie. Z wycieczki szybko uciekliśmy – klimat miasta lepiej czuć z bliska niż zza szyby autokarów, a przewodników – w osobach dr Pawła Bogacza i Prorektora Jerzego Lisa – mieliśmy najlepszych możliwych. Z nimi przez te 3 dni przemierzyliśmy główne ulice i kanały miasta, które miało być jednocześnie Amsterdamem, Wenecją i Paryżem Północy. Od komunistycznych blokowisk na peryferiach po manifestujące bogactwo pałace w centrum. Przez bogato zdobione sobory, pod pomnikami Piotra I, wewnątrz wymykających się opisowi komnat Ermitażu. Mostami nad dostojną Newą, o tej porze roku niosącą jeszcze lodowe kry. Łączące to wszystko linie metra, położone 2 minuty jazdy pod ziemią (jazdy ruchomymi chodami, w opadającym pod kątem 45 stopni tunelu), same w sobie można było zwiedzać. Zwłaszcza najgłębszą Linię Czerwoną, ze stacjami zdobnymi jak sale Ermitażu, sierpami i młotami na ścianach czy wyłaniającym się z cienia popiersiem Lenina.

sankt-peterburg-03

Najpiękniejsze okazy skał i minerałów widzieliśmy w Muzeum Geologicznym, mieszczącym się w głównym budynku Uniwersytetu. Najpiękniejsze, lecz nie najliczniejsze – bowiem całe miasto, mimo że położone wśród błot i rozlewisk, wzniesiono z kamienia. Granitowe chodniki, monolityczne kolumny o malachitowych cokołach, marmurowe fasady pałacy. Imponujące, przyciągające wzrok. Jakim kosztem wzniesione?

sankt-peterburg-06

Po zakończeniu konferencji mieliśmy do dyspozycji jeszcze jeden dzień. Rozpoczął się wcześnie, bo już o 3:30 – tak należało wstać, by równo 6:20 wylecieć z dawnej rosyjskiej stolicy w kierunku… obecnej. Samolot z sierpem i młotem na poszyciu, malowane czerwienią linie na płycie lotniska, 2 godziny spędzone w autobusie, jaki można by spotkać w starych filmach. To inny świat, ale wciąż wart poznania. Przemierzyliśmy centrum, na ile starczyło nam czasu i sił. Przeszliśmy Placem Czerwonym, mijając mauzoleum Lenina i barwne kopuły Soboru św. Bazyla. Obeszliśmy Plac Defiladowy, mając wciąż nad sobą pozbawiony okien mur Kremla. Nie wsiedliśmy do żadnej z charakterystycznych żółtych taksówek, przemierzyliśmy za to parę stacji metra, docierając do miasteczka olimpijskiego i pod przeszklone wieżowce centrum biznesowego.

sankt-peterburg-08

Wracając szóstego dnia do Warszawy, znaliśmy już smak czerwonego kawioru i tradycyjnych pierożków pielmieni. Trzaskanie lodu na Newie, mlaskanie błota pod stopami, świst zbliżającego się do stacji pociągu i energiczne rytmy ulicznych zespołów Petersburga. A także monotonne zawodzenie w soborach, tłumione nieco przez zakładane na głowę chusty. Rozedrgany blask świec przed ikonami, jasne do późna niebo i ciemne zaułki ulic. Pewnie każdy inaczej odebrał te pełne sprzeczności miasta, ale poczuł je najpierw wszystkimi zmysłami, przemierzył, poznał, zobaczył.

Dziękujemy Uczelni za tę możliwość, a wszystkim Kołowiczom i przyszłym Kołowiczom polecamy. 59 Konferencja Studenckich Kół Naukowych Pionu Górniczego już w grudniu!

Autor: Ania Szreter