W sobotę 19 października 2019 roku wybraliśmy się wspólnie do Bochni na zwiedzanie słynnej, wpisanej w 2013 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, kopalni soli.
Większość z nas znała już to miejsce ze szkolnych bądź rodzinnych wycieczek, lecz teraz zjeżdżaliśmy na dół jako geoturyści, w większym stopniu nastawieni na walory geologiczne i mineralogiczne. Nasz trasa rozpoczynała się przy szybie Campi, zbudowanym w 1568 r. Jazda windą ponad 300 metrów w dół absolutnie nie przypomina jazdy windami z budynków uczelni. Zupełna ciemność, skała śmigająca za kratowanymi ścianami i tupot stóp nad głową stanowiły tylko dwuminutowe odczucie, za nimi już czekały przestronne komory kopalni, połączone siecią wąskich korytarzy. Pierwszy z nich przebyliśmy kolejką podziemną „Kubuś”, która jest swego rodzaju atrakcją kopalni.
W trakcie późniejszej pieszej wędrówki w historię kopalni wtajemniczała nas Pani Przewodnik, ale także pierwsi górnicy, właściciele, książęta Polscy, włoscy kupcy i inne osoby związane z kopalnią. Wiek po wieku opowiadały one dzieje tego miejsca, począwszy od roku 1248, czyli od początku istnienia kopalni. Trafiliśmy także do podziemnej kaplicy, w której odbywają się uroczystości górnicze i nie tylko (można tam nawet wziąć ślub!). Jeśli nie znacie jeszcze legendy o pierścieniu św. Kingi – koniecznie to nadróbcie!
Ostatnie zaskakujące miejsce, do którego prowadzi 140-metrowa zjeżdżalnia (niestety w dniu naszej wizyty nieczynna) to Komora Ważyn, czyli największa ze znajdujących się w tej kopalni sal. Możemy tam zamówić coś do jedzenia, odpocząć, a dla tych co nie potrzebują odpoczynku znajduje się kącik dla dzieci oraz boisko sportowe (nie omieszkaliśmy skorzystać z jednego i drugiego).
Wędrując korytarzami natrafiamy na wiele solnych figur, ukrytych w ścianach dużych kryształów halitu, a także solne nacieki czy wykwity zwane kalafiorami. W pewnym miejscu trasy ustanowiono nawet stanowisko dokumentacyjne!
Wyprawa zakończyła się wyjazdem tym samym szybem, który zabrał nas w głąb podziemnego świata. Przed powrotem do Krakowa mogliśmy jeszcze liczyć na geologiczne podsumowanie wszystkiego, co dzisiaj widzieliśmy (za które dziękujemy dr Justynie Kowal-Kasprzyk) oraz krótki spacer po lapidarium.
Autor: Mariusz Fleszar
Zdjęcia: Justyna Kowal-Kasprzyk, Szymon Bolek i Mariusz Fleszar