♦ Czas czytania: 8 minut ♦
Ci, który nazwali ją perłą Macedonii, mieli rację. Ci, którzy chcą się z nimi sprzeczać, chyba nigdy tam nie byli. Ochryda, cel naszej dzisiejszej wycieczki, położona jest na południowym zachodzie kraju i stanowi siódme co do wielkości miasto w Macedonii. Od 1980 roku miasto wraz z Jeziorem Ochrydzkim wpisane jest na Listę UNESCO, stanowiąc jedyny taki obiekt w całym kraju.
Dzisiejsza Ochryda stoi w miejscu starożytnych miast, a klimat przeszłych czasów czuć nawet podczas zwykłego spaceru po mieście. Przez Ochrydę biegła też kiedyś Via Egnatia – jedna ze starożytnych rzymskich dróg, a całe miasteczko pełne jest zabytków z różnych epok i czasów.
Zamieszkuje ją nieco ponad 50 tysięcy ludzi, zatem jak na Polskie standardy jest raczej małym miastem. Jest więc… przytulnie, „kurortowo” i spokojnie. Nawet w sezonie, spacerując głównym deptakiem nad jeziorem można odpocząć. Nie ma tu plaży, ale deptak z małym molo pełni jej funkcję – w ciągu dnia wygrzewają się tu mieszkańcy i turyści, którzy kąpią się w jeziorze, korzystając z zamocowanych przy krawężniku drabinek… lub po prostu skacząc do wody. Wieczorem jest tu cicho i spokojnie, a puste nabrzeże odpoczywa po całym dniu krzątaniny.
Centrum można podzielić na to bardziej nowoczesne, oddalone od brzegu oraz nadbrzeżną część pełną krętych uliczek i zabytków liczących sobie setki, a nawet tysiące lat. Znajdziemy tam dobrze zachowany amfiteatr pochodzący z II wieku p.n.e., gdzie obecnie odbywa się coroczny festiwal muzyczny. Oprócz tego są tu też dwie piękne cerkwie – położona w centrum, pochodzącą z XI wieku cerkiew św. Zofii, z doskonale zachowanymi freskami oraz cerkiew św. Jana w Kaneo (XIV w.) – ta położona jest na zboczu urwiska nad błękitną wodą jeziora.
Chcąc podziwiać niesamowite widoki na obie strony górującego nad miastem wzgórza warto zwiedzić Twierdzę Cara Samuela, pochodzącą z przełomu X i XI wieku, skąd podziwiać możemy piękne panoramy. Widok z góry na całe miasto zapiera dech w piersiach, a ponad taflą jeziora można wypatrzeć położone na jego drugim brzegu albańskie wzgórza.
Samo Jezioro ma niesamowity, błękitno-morski kolor wody, która zwłaszcza przy brzegu zachwyca niezwykłą przejrzystością. Jest to powstałe w trzeciorzędzie jezioro tektoniczne, nietrudno się zatem domyślić, że charakteryzuje się też dużą głębokością – aż do 289 metrów! Dla porównania, najgłębsze jezioro w Polsce ma 108,5 metra głębokości.
Z deptaku nad nabrzeżem, praktycznie codziennie, odpływają statki na rejs po Jeziorze. Rejsów jest dużo, ale chyba najbardziej opłacalny jest ten najdłuższy – wycieczka na drugi koniec jeziora z przystankiem na zwiedzanie starożytnej osady „Bay of Bones”, a następnie z dłuższą przerwą w miejscowości St. Naum, gdzie znajduje się jeden z najpiękniejszych monastyrów w Macedonii.
Bay of Bones znajduje się mniej więcej w połowie drogi z jednego końca na drugi. Woda jest przejrzysta i niesamowicie niebieska, choć kolor ten zachwyca turystów podczas całego rejsu. Muzeum na wodzie jest rekonstrukcją osady, mieszczącej się tu już nawet 1200 lat p.n.e. Wstęp jest osobno płatny (około 7 zł), a wystawa skromna, ale już sama rekonstrukcja chat i wioski zbudowanej na palach robi duże wrażenie. W środku chat znajdziemy prezentacje ich wystroju oraz narzędzi, znalezionych podczas wykopalisk.
Na zwiedzanie ma się akurat tyle czasu, by zobaczyć wszystko, a potem statek zawozi nas do St. Naum – miasteczka na końcu jeziora, gdzie kawałek dalej znajduje się już albańska granica. To tu, w monastyrze pochodzącym z 905 roku, założonym przez Św. Nauma, pochowane są jego szczątki. Był on uczniem Cyryla i Metodego oraz współtwórcą ochrydzkiej szkoły piśmienniczej. Niektórzy pochylają się nad jego grobem szukając prawdy w legendzie, że można czasem usłyszeć bicie jego serca. Bardziej naukowym wyjaśnieniem byłyby bijące tu źródła, które ozdabiają okolicę licznymi jeziorkami i rzeczkami, a w upalne dni ratują wiecznie kończące się zapasy wody. Po parku dookoła klasztoru spacerują piękne pawie, a na plaży obok wygrzewają się turyści. Woda jest ciepła, dno trochę kamieniste, ale kąpiel w takim upale i tak jest czymś cudownym – nawet gdy wchodzi się tylko do kolan, bo kto by brał strój na rejs po jeziorze.
Ochryda to zupełnie inny świat niż Skopje. Spacerując po krętych uliczkach na wzgórzu, odnosi się wrażenie wizyty w malutkim, spokojnym kurorcie, kuchnia jest bogata w ryby żyjące w Jeziorze, a dzięki bliskości wody, temperatury latem są bardziej znośne. Transport autem lub busem do stolicy zajmuje niecałe trzy godziny, więc spokojnie można połączyć te dwa miejsca nawet na krótkim wyjeździe. Tak jak Kanion Matka, Ochryda jest punktem obowiązkowym. Być w Macedonii i jej nie zobaczyć, to jakby wcale tam nie być. Nic dziwnego, że nazywana jest jej perłą i wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zachwyca pięknem, spokojem i sprawia wrażenie nadmorskiego kurortu, mimo iż z brzegu jeziora widać przeciwległe wzgórza. W ciepłe wieczory nadbrzeżne knajpki tętnią życiem, a deptak staje się idealnym miejscem na spacery. Warto przyjechać tu na dłużej, odpocząć od zgiełku miasta, nacieszyć się widokami i odpocząć.
Na koniec, przed wyjazdem, warto zapoznać się z kilkoma faktami. Macedonia nie należy do Unii Europejskiej – opłaty za połączenia telefoniczne z Polską kosztują krocie, nie mówiąc już o przypadkowym uruchomieniu internetu, więc pierwsze kroki dobrze jest skierować po kartę lokalnego operatora. Kosztuje ona tyle co nic (jak większość rzeczy w Macedonii), a niesamowicie ułatwia podróż.
Macedończycy bardzo lubią Polaków i… to też bardzo ułatwia podróż. Taksówkarz wiozący nas z lotniska ma znajomego Polaka i zaczyna improwizować coś po polsku, polecając mi kolejne knajpki w zabytkowym centrum. Właścicielka pensjonatu ma dwa pokolenia wstecz rodzinę z Polski, którą ciepło wspomina pomimo wielu lat bez kontaktu. Gdy chcemy kupić bilet w autobusie miejskim, a kierowca mówi nam, że to możliwe tylko w kiosku, zaraz potem pyta się skąd jesteśmy. Z Polski. Macha ręką żebyśmy nie kombinowali i pozwala nam jechać za darmo. Z uśmiechem na twarzy. Bo tacy są Macedończycy. Przynajmniej ci, z którymi dane nam było się spotkać.
Sześć dni wyjazdu podzielone na pół dla Skopje i Ochrydy to wystarczająco by zobaczyć „must see” obydwu miast, ale na pewno nie wystarczająco by docenić całe piękno tego kraju, który ma jeszcze dużo do pokazania. Macedonia jest piękna, tania i pozbawiona tłumów turystów, a Macedończycy nie dość, że lubią Polaków to jeszcze ogólnie sprawiają wrażenie ludzi serdecznych i miłych. To jedno z tych miejsc, w których można zakochać się od pierwszej chwili i zawsze będzie chciało się wracać. Kto wie… może właśnie tam udacie się na swoją następną wyprawę?
Autor tekstu i zdjęć: Michalina Krzemień
Pozostałe artykuły dotyczące Macedonii Północnej: