Z lotu nietoperza – schroniska i jaskinie Wąwozu Żarskiego

Niknąca w listowiu wydeptana ścieżka, urywająca się u podnóża wapiennego ostańca. Dwa metry wyżej metrowej średnicy otwór w skale. W chłodnej ciemności załom wąskiego korytarza. Za załomem… rozbłysk światła w kropli uczepionej maleńkiego stalaktytu, powietrze rozedrgane od kłębiących się meszek i szelest suchych liści, przechodzący z wolna w tupot pajęczych nóżek.

Jednym słowem – pachniało przygodą. Z każdego otworu w skale, których w środę 7 sierpnia 2019 znaleźliśmy zaskakująco wiele. Celem wyjazdu była wprawdzie oprawa fotograficzna przewodnika, tworzonego przez nas w ramach kołowego Grantu Rektorskiego, ale jak to z celami bywa – uległ dostosowaniu do zaistniałej sytuacji. Czyli możliwości eksploracji podziemi Wąwozu Żarskiego.

wawoz-zarski-01
Wąwóz Żarski

Dzień był gorący, niebo lekko zaciągnięte chmurami, a parne powietrze w Dubiu zwiastowało zbliżającą się burzę. Nie zwlekając, ruszyliśmy z przystanku dobrze znanym szlakiem, mijając szpalery sumaków i puste bocianie gniazdo. Już przy pierwszym stanowisku przekonaliśmy się, że aparat to za mało i bez fotografa na wiele nam się nie przyda… Do drugiego stanowiska udaliśmy się nieco okrężną drogą. No dobrze – na dnie wąwozu skręciliśmy w dokładnie przeciwną stronę, by przyjrzeć się z bliska widocznym w ścianie skalnym schroniskom.

Czym różni się schronisko od jaskini? Pierwszy termin oznacza zagłębienie zdolne pomieścić człowieka, w całości (lub w większości) oświetlone światłem słonecznym. Jaskinia posiada już zakamarki, gdzie nie docierają żadne promienie. A przede wszystkim – posiada specyficzny mikroklimat i mogą się w niej tworzyć nacieki.

Biała plama na mapie

…choć może bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że to nasza mapa stanowiła białą plamę. Zapomniany wydruk i brak zasięgu sprawiły, że mogliśmy wczuć się w rolę odkrywców, penetrując znane już światu (a nam jeszcze nie) czarne plamy na ścianie wąwozu. Schronisko Żarskie II tak właśnie wyglądało – szeroki i niski otwór, wyklinowujący się po około metrze. Gdybyśmy zajrzeli do środka, być może udałoby się odnaleźć wąski korytarz, który już po powrocie znaleźliśmy na mapie… Cóż, będzie po co wracać.

wawoz-zarski-02
Wnętrze Schroniska Żarskiego III z widoczną szatą naciekową.
Furkot skrzydeł

Drugie schronisko (Schronisko Żarskie III) zaskoczyło nas łukowato wygiętym korytarzem o miękkim dnie (noga prawie do kolan zanurzała się w liściach i…). My też niechcący zaskoczyliśmy nietoperza. Rozbudzony światłem latarki, opuścił w pośpiechu schronienie, śmigając nam tuż nad głowami. Lśniącobrązowa żaba okazała więcej spokoju, a widoczne przy wejściu kotły wirowe trwały już całkiem nieruchomo (co wcale nie pomogło w ich sfotografowaniu).

W ciemności

Zachęceni ostatnim kolistym otworem, wspięliśmy się do kolejnego, położonego wyżej i mniej dostępnego. I jeszcze bardziej zaskakującego. Coś, co wydawało się jedynie drobnym zagłębieniem, z lewej strony kontynuowało się studnią krasową o gładkich ścianach, zaś z prawej niskim korytarzem skręcającym w lewo. Gęsto wypełniające powietrze drobne owady tylko przez chwilę walczyły z ciekawością. Za załomem korytarz ciągnął się dalej i dalej… Średnica stawała się odrobinę za mała, wszechobecne pająki odrobinę za duże, ale na końcu widać było przestrzeń… Pytające spojrzenie. Kolejne kilka kroków i… można się wyprostować pośród mlecznobiałych nacieków! Co więcej, widać światło, ku powierzchni prowadzi długa, wąska szczelina. Nawet latarka nie byłaby potrzebna… (Skulony w absolutnej ciemności towarzysz musiał mieć na ten temat inne zdanie. Przepraszam.) Ząbkowany naciek na stropie Jaskini Żarskiej Górnej stanowił przedsmak tego, co mieliśmy zobaczyć we właściwej Jaskini Żarskiej. Za nim wisiała lepka, biała kula średnicy paru centymetrów. Pajęcze gniazdo?

wawoz-zarski-03

Okno na świat

Jak się okazało, nie był to koniec wspinaczki – Schronisko Żarskie Małe znów kończyło się (albo zaczynało) trzy metry nad ziemią. Wygięty na kształt odwróconej litery Z korytarz na ostatnim odcinku stawał się tak niski, że zadowoliliśmy się zerknięciem w kilkumetrową drogę. Lepiej było przysiąść u wylotu, nasłuchując coraz donośniejszych grzmotów i planując kolejne posunięcia.

wawoz-zarski-04
Schronisko Żarskie Małe.
Alea iacta est

Nie wiem, jak to możliwe, że przy drugiej wizycie podeszłyśmy pod samo wejście do Jaskini Żarskiej i… zawróciłyśmy? Może wczesną wiosną wejście było bardziej przysypane liśćmi, może w chłodny dzień zimny powiew nie był tak zachęcający jak przy upale, może spodziewałyśmy się ciasnej szczeliny w miejscu przestronnej sali… Dziś już się nie dziwię, że cała grupa może się zmieścić we wnętrzu jaskini, grupa ludzi stojących prosto i swobodnie się przemieszczających.

A trudno stać w miejscu, kiedy nad głowami białe zaczątki draperii, żebrowane polewy i maleńkie stalaktyty. Krople zawieszone na ich końcach świadczyły, że kras w jaskini jest wciąż żywy. W kilku miejscach wykopy w mulistym dnie ukazywały dalsze, coraz węższe i niższe odnogi. Gdzie indziej przesączało się skądś nieśmiało światło dnia. Z rumowiska skalnego w najgłębszym punkcie jaskini coś połyskiwało światłem odbitym. Drobne kryształki kalcytu, ułożone w przyrastające z rozwojem krasu warstwy, przypominały czysty śnieg.
– Są tu też kości!
– Na pewno… – kpiące niedowierzanie zamieniło się w okrzyk oburzenia, gdy jedna z nich poszybowała ku górze.
Tyle miejsc do zbadania, tyle zakończonych pytajnikami korytarzy na mapie… Trzeba tu kiedyś wrócić w stroju terenowym. Tymczasem wróciliśmy do wejścia, gdzie z pochyłego stropu zwieszały się najdziwniejsze nacieki. Wyglądały jak sznury trójkątnych mis czy tarasów, mieszczących w sobie skupienia maleńkich kulistych form, a może i kryształów? Błyszczały od spływającej wody. To wszystko żyje.

wawoz-zarski-06
Nacieki przy wejściu do Jaskini Żarskiej. Podziałka na skali co 1 cm.
Burza nad Doliną

Od krasu, trwającego w otaczających nas skałach, przeszliśmy do lasu i otaczających nas osik. Jak wiele pni może odrosnąć z jednego systemu korzeni u gatunków, które regenerują się w ten sposób? Czy cały las może stanowić jeden organizm? Schronisko Żarskie I, będące zadaszeniem z dwoma wielkimi oknami, stanowiło dobre miejsce do takich rozważań. Zwłaszcza, kiedy trzeba było przeczekać w końcu przybyłą burzę.

Powroty

Kiedy słońce powoli równoważyło grzmoty, a spływające z pni strugi wody stawały się coraz cieńsze, ruszyliśmy przez zarośla w kierunku asfaltu. Już przy drodze natknęliśmy się na żółty znacznik, tym samym odnajdując końcowy odcinek szlaku, dotąd przez nas niezbadany. I… jeszcze trochę poczeka, do następnego razu.

Autor i zdjęcia: Ania Szreter

wawoz-zarski-05
Wejście do Schroniska Żarskiego Małego.