Dolina Lejowa znajduje się pomiędzy doliną Kościeliską i doliną Chochołowską- dwoma miejscami, należącymi do najczęściej odwiedzanych przez turystów w Tatrach. Wydawać by się mogło, iż przyległe „siostry” pochłaniają znaczną część turystów. Jest tam spokojnie, potok szumi przyjemnie, kręta droga prowadzi przez wspaniały kalejdoskop pejzażu Zachodnich Tatr. Wróćmy jednak na sam początek…
Kiedy, już przy samym wejściu uiścimy grzecznie opłatę (chyba, że jesteśmy szczęśliwym mieszkańcem okolic Zakopanego); poprawiając czapkę z „dzień dobry” na ustach wkraczamy na teren parku. Po prawej stronie – imponująca ściana skalna. To jedna z dwóch części skalnej bramy popularnie zwana Cisową Skałą albo Między Ściany – druga stoi w ciemnym lesie, niewidoczna z ścieżki turystycznej. Tatry Zachodnie zbudowane są głównie z wapieni. Skałkę w Dolinie Lejowej tworzy wapień numulitowy pochodzący z eocenu (najmłodsze skały osadowe w północnej części Tatr, powstałe w wyniku fałdowania, położone bezpośrednio na płaszczowinie reglowej).
Oprócz walorów krajobrazowych pełni jeszcze jedną ważną funkcje – wspinaczkową. Wspinaczka to ciekawy sport! Chyba żaden inny nie jest tak bardzo… geoturystyczny. Jakie inne sporty wykorzystują aż w takim stopniu utwory geologiczne? No dobrze… możemy biegać po górach, nurkować w jaskiniach, uprawiać MTB, szusować na nartach… Ale co robi wpinacz? Dogłębnie analizuje rzeźbę skały, aby pokonać daną trasę. Skała jest główną osią, przedmiotem jego działania. Nazywa drogi, całuje skały, mówi do nich- nadaje im prawie ludzki charakter! Od ich zwięzłości przecież zależy jego życie! Kiedy idzie w górę jest tylko on i one! Jedno małe chrup i… !
Ale – do tematu! Do Lejowej!
Często możemy tu spotkać wspinających się ludzi, którzy sporo podciągnięć już w swoim życiu wykonali, ale i początkujących, robiących kursy, a nawet wojsko w trakcie manewrów ćwiczeniowych.
Też się wspinam. Chciałbym tu opisać zdarzenie, które zmieniło fakturę ściany bardzo znacząco- sądzę, że to największa metamorfoza skały ostatnich lat – przyznając się jednocześnie, iż byłem pechową „dźwigną” owej przemiany.
Kiedy w wakacje 2011 roku wyruszaliśmy z siostrą na wieczorny „spin”, omal nie wróciłem sam… Otóż na samym początku chciałem jej pokazać w jaki sposób pokonać pewną drogę, gdyż miała małe trudności. Idę, jeden stopień. Idę drugi stopień. Idę…, kiedy znalazłem się w połowie… TRACH! Głaz gdzieś mojej wielkości i na pewno nie mojej wagi wysuwa się spod nóg! Leci w dół! Krzyki, wrzaski. Cisza. Nie wiem jakim cudem- siostra tylko ze stłuczonym kolanem…
Na drugi dzień TOPR odrąbał jeszcze drugie tyle skały, aby taka sytuacja się już tu nie powtórzyła. Fotografie przedstawiają skałę sprzed 2011 roku i po. Oby Cisowa Skałą już nie zadawała bolesnych ciosów a tylko cieszyła wspinaczy i turystów radośnie kroczących Doliną Lejową.
Autor: Jan Kardasiński