Zabójcza Orla Perć?
Z pewnością każdy o niej słyszał. Nie każdy był, gdyż jest to trasa tylko dla orłów. Twarda, ostra skała, łańcuch, klamra, łańcuch, klamra – cały czas do góry, tylko gdzie ten szczyt?
Ratownicy TOPR co jakiś czas przekazują komunikaty o śmiertelnych wypadkach na czerwonym szlaku. Wystarczy tylko niewłaściwe postawienie stopy by zaliczyć upadek w przepaść. Wiele osób bez górskiego obeznania, odpowiedniego sprzętu uważa, że skoro szlak jest oznakowany to może go przejść każdy bez wyjątku. Liczne ekspozycje przyprawiają niejednego o gęsią skórkę. Z tego właśnie względu jest to trasa budząca wiele kontrowersji oraz skrajnych emocji – fascynacji i strachu, odwagi i pokory.
Orla Perć należy do najtrudniejszych do pokonania tras w całych Tatrach. Wiedzie licznymi graniami i trawersami na wysokości powyżej 2 000 m n.p.m. od przełęczy Zawrat przez Kozi Wierch, Granaty, Buczynowe Turnie aż po przełęcz Krzyżne. Wiele odcinków wyeksponowane jest na północ co przyczynia się do zalegania wielce niebezpiecznych połaci śniegu przez większość roku. Oblodzona drabinka, zaśnieżony łańcuch, śliska klamra – zimą można się spodziewać wielu śmiertelnych pułapek, które w założeniu mają pomóc w zmierzeniu się z silnie eksponowaną trasą, bez gwarancji zabezpieczenia.
Od pewnego czasu można się spotkać z dyskusjami na temat utworzenia „via ferraty”, czyli „żelaznej perci”. W Niemczech, Słowenii, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii oraz we Włoszech trasy o podobnej skali trudności jak nasza tatrzańska Orla Perć ubezpieczone są stalowymi linami poręczowymi, w które można się wpiąć zestawem do autoasekuracji. Jest to z pewnością bezpieczniejsze od przestarzałych łańcuchów, jednakże wprowadzenie tej inicjatywy spotyka się z taką samą liczbą zwolenników jak i zagorzałych przeciwników.
Jedno jest pewne – trudy i zmęczenie po pokonaniu tego fascynującego odcinka z pewnością zrekompensują przepiękne, zapadające w pamięć i na pewno zabójcze widoki i panoramy. Bo z góry widać więcej.
Autor: Iga Pikul
Foto: Maciek Kolber