8-11.11.2008r

W długi listopadowy weekend odbył się pierwszy wyjazd terenowy dla nowych adeptów kursu jaskiniowego. W sobotę, na rozgrzewkę przekonaliśmy się co to znaczy wychodzić na prusikach i zjechać w kluczu oraz przede wszystkim dowiedzieliśmy się jak poruszać się zapomocą przyrządów. Podczas kolejnych dni każdy doskonalił nowe umiejętności zdobyte poprzedniego dnia na "Dupie Słonia". Natomiast wieczorem Wielbłąd zapewnił nam rozrywkę, i przezcały wieczór słuchaliśmy o zagrożeniach, które mogą dopaść nas w Tatrach i jak stawić im czoła. Podszkoliliśmy też umiejętność wiązania węzłów, które podobno nie były naszą mocną stroną. Następne dni upłynęły pod znakiem ćwiczeń, ćwiczeń i jeszcze raz ćwiczeń.. A w ostatnią, zieloną noc integrowaliśmy się przy ogromnym ognisku. Jedliśmy, piliśmy, śpiewaliśmy a w nocy chrapaliśmy aż się liny trzęsły. I tak minęły cztery dni.

15-16.11.08r

Niecały tydzień później ruszył kolejny wyjazd kursowy. Część z nas pokonywała przepinki w Jaskini Mamutowej, reszta zaszyła się w Łabajowej. Podczas tych dwóch dni zmagaliśmy się z konkretnymi przepinkami oraz trawersami, które czasem dawały w kość. Biwak w Jaskini Mamutowej bardzo zintegrował wszystkich kursantów. Ognisko paliło się i paliło, dzięki bogatym zapasom drewna, które (nie bezpoświeceń) przynieśliśmy na własnych barkach. Noc była mroźna ale nie bardzo długa bo umilana przepięknym koncertem na dwa głosy. Następny dzień upłynął pod znakiem poręczowania. Niektórzy szczęśliwcy mieli okazję poręczować nawet Jaskinię Łabajową. Przed zmrokiem udało nam się wszystko zebrać do worów i wróciliśmy do Krakowa.

Drugi wyjazd dobiegł końca. Podsumowujac: zero strat w ludziach, zero wypadków, fantastyczna, zdolna grupa, straty: jedynie moralne :)