Obóz szkoleniowy w Justingen Joanna Jędrys & Wojtek Kozłowski |
[fot.1 (jpg-50,5kB)] [fot.2 (jpg-52kB)] [fot.3 (jpg-65,8kB)] [fot.4 (jpg-30,7kB)] [fot.5 (jpg-25,4kB)] |
W sierpniu bieżącego roku byliśmy na obozie jaskiniowym w Niemczech i chcielibyśmy zdać relację dla zainteresowanych. Pokrótce opiszemy co tam robiliśmy i jak było. Więc: CO TO BYŁO??? Obóz szkoleniowy dla międzynarodowych grotołazów. Przez dwa tygodnie pogłębialiśmy swoją wiedzę i umiejętności w jednej z dyscyplin związanej bezpośrednio ze speleologią: geologia, biologia w jaskiniach, kartowanie, ratownictwo jaskiniowe, umiejętności pokonywania jaskiń, wprowadzenie do speleologii. Ponadto dla wszystkich uczestników obozu codziennie odbywały się wykłady, slajdowiska oraz pokazy filmów. W ciągu dnia odbywały się zajęcia w grupach: teoria zgodna z wyborem katedry oraz przeróżna działalność w terenie (wszędzie nam wozili tyłki zmotoryzowany naród). Przeważnie na kolację wszyscy uczestnicy spotykali się razem. Po ostatniej wieczerzy następował tzw. freizeit, czyli gry i zabawy przy ognisku. Jeśli chodzi o polską grupę zabawy te przybierały typową ojczystą postać: siedzenie pod wielką wiatą zdobywanie wiedzy na temat różnych niemieckich trunków (w końcu człowiek uczy się całe życie). KTO TAM BYŁ??? 50 uczestników: 12 Polaków, 3 Bułgarów, 2 Szwajcarów, Rumun i Niemcy. Nasz klub godnie reprezentowali: Joanna Jędrys, Wojciech Gadomski, Wojciech Kozłowski. Była to dla nas okazja do poznania kolegów po fachu z innych krajów oraz z polskich klubów speleo (oczywiście jej nie zmarnowaliśmy). GDZIE??? Schwabischen Alb jest to obszar, który bardzo przypomina naszą jurę krakowsko-częstochowską. CO ROBILIŚMY??? My (Ruda i Wojtas) byliśmy w katedrze geologicznej jak się okazało najlepszej z możliwych (jest to zdanie oczywiście bardzo obiektywne). Nasza grupa była najbardziej mobilna (dwa samochody); w poszukiwaniu ciekawych form krasu zwiedziliśmy całe Schwabischen Alb. W czasie wyjazdów wykonywaliśmy szereg badań geologicznych. Jeśli chodzi o jaskinie to nasza grupa skupiła się na dokładnym zbadaniu i poznaniu jednej z nich: Bauerloch (zmierzyliśmy ją w szerz i wzdłuż). Ponadto zwiedziliśmy: Zimmerschacht, Baerental Hoehle, Oskarschaft, Roskarschaft; fajne, wesołe dziury z ciekawą szatą naciekową. Gwoździem programu było zwiedzanie wodnej jaskini Falkenstein (przepływanie w piankach neopranowych dużych syfonów). Jako jedynej grupie udało się nam zwiedzić niemieckie Alpy, była to typowa wycieczka krajoznawcza dotycząca występowania form krasowych na powierzchni. NASZE OPINIE: Ruda: Teoria na wysokim poziomie niewspółmiernie z trudnością zwiedzanych jaskiń; część z nich to takie nasze Wierzchowskie typ jaskiń dostępnych dla turystów. Doskonała, niemiecko precyzyjna organizacja ze świetnym zapleczem technicznym: sprzęt do badań itp. Obóz polecałabym osobom, które jeszcze nie wiedzą nic o jaskiniach albo wiedzą bardzo niewiele. Za wielką zaletę uważam możliwość nawiązania kontaktów z innymi grotołazami z Europy. Wojtas: Jak wspomniała Ruda teoria rzeczywiście na wysokim poziomie. Niemcy według mnie uprawiają speleologie teoretyczną, nieznane jest tam pojęcie sportowego przejścia jaskini, tam jeśli się wchodzi do jaskini to w celu naukowym a nie turystycznym (nie chce osądzać czy to lepiej czy gorzej niż u nas). Do nas, czyli Polaków podchodzili z pewnym dystansem ponieważ nie mieli pojęcia jak jesteśmy wyszkoleni i jakie mamy pojęcie o speleologii. Podsumuje krótko: za dużo teorii, ale warto jechać, choćby po to by zdobyć nowe kontakty. |